Gościńcem jedzie Maćko z Bogdańca z orszakiem. Z naprzeciwka wlecze się Jurand - ręka ucięta, język wyrwany, oko wyłupane, maca kijem drogę. Maćko patrzy i woła - Wyście są Jurand ze Spychowa! Ten potakuje głową. Maćko pyta - A kto wam to zrobił? Jurand kikutem kreśli krzyż. Na co Maćko ze zgrozą: Nie może to być! Łódzkie pogotowie?
Błąd
Zwiń
X
Komentarz